Ostatnie miesiące przyniosły wyraźne uspokojenie notowań, a kurs oscyluje w relatywnie wąskim przedziale konsolidacji. Od lutego tego roku kurs EURPLN nie wykonał ruchu większego niż ok. 2%. Inwestorzy jednak mogą podejrzewać, że takie fazy równowagi na rynku walutowym zazwyczaj poprzedzają wybicie.
Złoty w ostatnich dekadach był określany jako „turbo euro” – waluta, która w okresach poprawy globalnego sentymentu potrafiła umacniać się znacznie szybciej niż wspólna waluta Europy, a przy rosnącej awersji do ryzyka traciła równie dynamicznie i dysproporcjonalne. Trudno o lepszy przykład tego zjawiska niż zawirowania kursowe podczas pandemii COVID oraz krótko po eskalacji konfliktu na Ukrainie w 2022 roku. Określenie to opisało zależność rynkową, która nie miała racjonalnego uzasadnienia. Polska gospodarka wykazywała niezwykłą odporność na kryzysy, co jest zjawiskiem rzadkim dla rynków wschodzących. Rząd zachowywał również względną stabilność i dyscyplinę budżetową. Fakty te wskazują na to, że przeceny te były w dużym stopniu nieuzasadnione. Wynikały one między innymi z pewnego rodzaju uprzedzenia do rynków wschodzących oraz inwestowania w „koszyki walut”, gdzie waluty o skrajnie różnych parametrach znajdują się w tej samej kategorii.
Zacznij inwestować już dziś, dzięki wielokrotnie nagradzanej platformie
Otwórz konto Pobierz aplikację mobilną Pobierz aplikację mobilnąKluczowe pytanie brzmi jednak, czy ten schemat pozostanie aktualny, i jeśli tak, to jak długo. Argumenty wspierające utrzymanie tej zależności na plus to nadal atrakcyjny spread rentowności między polskimi obligacjami a papierami strefy euro, solidny napływ środków unijnych, duży na tle wspólnoty EU wzrost gospodarczy oraz rosnące zainteresowanie inwestorów portfelowych rynkami CEE/wschodzącymi. Z drugiej strony, lokalne ryzyka fiskalne, potencjalne napięcia polityczne i możliwość zbyt gwałtownego łagodzenia polityki pieniężnej przez NBP pogłębiają percepcje złotego jako waluty niestabilnej.
Coraz częściej pojawia się argument, że mocniejsze zakotwiczenie Polski w strukturach Unii Europejskiej oraz coraz większe powiązanie z globalnymi rynkami kapitałowymi mogą w przyszłości pozwolić złotemu zerwać dotychczasową etykietę „turbo euro”. O ile w przeszłości PLN był traktowany głównie jako bardziej zmienny cień wspólnej waluty, dziś widać rosnące znaczenie czynników lokalnych zarówno polityki monetarnej NBP, jak i reform instytucjonalnych czy absorpcji środków unijnych. Dalsza integracja ze strefą euro, napływ kapitału długoterminowego i rozwój polskiego rynku finansowego mogą sprawić, że złoty zacznie być postrzegany jako waluta o własnej wartości fundamentalnej, a nie tylko jako wzmocniony barometr nastrojów wobec euro.
Perspektywy dla polskiej gospodarki pozostają mieszane. Z jednej strony mamy wciąż solidny popyt konsumpcyjny wspierany przez rosnące wynagrodzenia i transfery fiskalne, a także oczekiwany napływ środków unijnych w ramach KPO. To czynniki, które mogą utrzymywać dynamikę wzrostu na relatywnie przyzwoitym poziomie, nawet przy spowalniającej gospodarce europejskiej. Z drugiej strony istotnym zagrożeniem jest strukturalny deficyt budżetowy i rosnące koszty obsługi długu, które w dłuższym okresie mogą wymuszać trudne decyzje fiskalne. Kluczowym ryzykiem jest również zależność Polski od koniunktury w Niemczech; jeśli gospodarka strefy euro pozostanie słaba, to polski eksport będzie ograniczany, a złoty straci naturalne wsparcie ze strony bilansu handlowego.
Scenariusz wybicia górą zakłada przełamanie górnych ograniczeń konsolidacji przy wzroście wolumenu, co w połączeniu z negatywnym sentymentem wobec rynków wschodzących mogłoby otworzyć drogę do fali deprecjacji PLN. Z kolei scenariusz spadkowy opiera się na założeniu, że inwestorzy będą kontynuować rotację kapitału w stronę aktywów regionu CEE, a przełamanie strefy wsparcia w kierunku niższych poziomów kursowych uruchomiłoby kolejną falę umocnienia polskiej waluty.
Czynniki geopolityczne mogą jednak całkowicie zakłócić powyższe zależności. Rosnąca niepewność w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, napięcia w relacjach USA–Chiny czy eskalacja konfliktów militarnych generują ryzyka trudne do wyceny, a inwestorzy w takich momentach reagują prostym odwróceniem pozycji w kierunku aktywów postrzeganych jako bezpieczne. W efekcie złoty może tracić nawet w sytuacji, gdy lokalne fundamenty pozostają względnie stabilne.
Dzisiejsze i nadchodzące dane z europejskiej gospodarki, w połączeniu z odczytami inflacyjnymi z Polski, mogą być katalizatorem do wybicia z obecnego przedziału, ale nie zmieniają bazowego scenariusza: krótkoterminowa presja na umocnienie złotego oraz średnio- i długoterminowa konsolidacja w pobliżu aktualnych poziomów.
Nieco po godzinie 10 za dolara płacimy 3,6555 zł, za euro 4,2666 zł, za funta 4,8805 zł, za franka 4,5691 zł.
Kamil Szczepański
Młodszy Analityk Rynków Finansowych XTB
Ta publikacja handlowa jest informacyjna i edukacyjna. Nie jest rekomendacją inwestycyjną ani informacją rekomendującą lub sugerującą strategię inwestycyjną. W materiale nie sugerujemy żadnej strategii inwestycyjnej ani nie świadczymy usługi doradztwa inwestycyjnego. Materiał nie uwzględnia indywidualnej sytuacji finansowej, potrzeb i celów inwestycyjnych klienta. Nie jest też ofertą sprzedaży ani subskrypcji. Nie jest zaproszeniem do nabycia, reklamą ani promocją jakichkolwiek instrumentów finansowych. Publikację handlową przygotowaliśmy starannie i obiektywnie. Przedstawiamy stan faktyczny znany autorom w chwili tworzenia dokumentu. Nie umieszczamy w nim żadnych elementów oceniających. Informacje i badania oparte na historycznych danych lub wynikach oraz prognozy nie stanowią pewnego wskaźnika na przyszłość. Nie odpowiadamy za Twoje działania lub zaniechania, zwłaszcza za to, że zdecydujesz się nabyć lub zbyć instrumenty finansowe na podstawie informacji z tej publikacji handlowej. Nie odpowiadamy też za szkody, które mogą wynikać z bezpośredniego czy też pośredniego wykorzystania tych informacji. Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.